piątek, 31 stycznia 2020

[KP] We were born underwater and here we will drown

Imię i nazwisko: Andria Blackwood
Miejsce zamieszkania: Palmer
Data urodzenia: 31 stycznia 1996
Aktywne uzależnienia: Amfetamina, marihuana
Choroby/dolegliwości: Przewlekła depresja, syndrom wypalenia emocjonalnego.
Przyjmowane leki: Jedynie antydepresanty.
Asortyment: Szkicownik, farby, kilka książek, słuchawki

Wtedy było inaczej. Jakoś każdy sobie ćpał i potrafił prowadzić normalne życie. Miała 14 lat gdy kupiła swojego pierwszego grama zioła. Palenie wystarczająco zwróciło jej w głowie, dla tak smutnej dziewczyny jak Andria stało się całym sensem życia. Gdy upierdalanie się jak świnka przestało wystarczać, w ruch poszły leki, wszystkie te, które ona i przyjaciele mieli dookoła siebie. A potem każdy z nich odrobinę podrósł i zaczęli sobie zdawać sprawę, że połykanie garści tabletek na ADHD, nerwicę, ból pleców czy kaszel wcale nie jest dobrą zabawą, a zwyczajnym samobójstwem... Zaczęły się pierwsze opuszczane lata szkoły, po czym całkowicie zrezygnowała z dalszej edukacji, kończąc na 2 roku liceum. Odpuściła też sobie jakiekolwiek relacje z rodziną, gdy po kolejnej kłótni oświadczyła, że się wyprowadza, wyjeżdżając do miasteczka obok, by zamieszkać z chłopakiem. Spędziła tam 3 lata, wychodząc z domu sporadycznie, można nawet powiedzieć, że w ogóle. 
Pieniędzmi zajmował się Dean, sprzedając hurtem wszystko co dobrze klepało. Miał tego mnóstwo, sam żarł to non stop jak pojebany, a Andria pokornie czuwała obok, szczęśliwa, bo wiedziała, że pod ręką ma absolutnie wszystko czego potrzebowała. Na pierwsze pół roku oboje stracili kontrolę, co zaowocowało w potężne długi, z którymi Dean zalegał bardzo długo. Od fety Andria uzależniła się bardzo szybko, przebalowany weekend w oka mgnieniu zamienił się w miesiąc, a ćpania wciąż było w bród. Nikt nikogo nie ogarniał, problem jaki powstał nie był naprawiany, bo parze w ogóle nie przeszkadzał stan obecny, jednak dziewczyna po dłuższym czasie przerzuciła się na tabletki uspokajające, po czym na ekstazy i wszelkie psychodeliki. Ostatnie miesiące przed odwykiem były piekłem. Dean miał zbyt wielkie długi, by móc się spłacić, więc brał jeszcze więcej i to wszystkiego co tylko mógł. Jednakże przestał sprzedawać, a zamknął się w domu z Andrią, żrąc wszystko co mieli. Tak po prostu. 
Już wtedy wiedziała, że wielkimi krokami zbliża się nieunikniony koniec... I tak pewnego dnia, Dean zniknął. Wyszedł i nie wrócił. Nie było już jarania, nie było fety ani pigułek. Zmył się i on. Andria wierzy, że po prostu uciekł, zostawiając ją samą, pozwalając na lepsze życie. Bo był to chłopak o dupę otłuc, jednak sentyment pozostaje, nawet do najgorszych. Tak więc została sama na tym świecie, z zalegającym czynszem do zapłaty i z milionem uzależnień. Straciła nadzieję na normalne życie już dawno, wiele razy bliska była śmierci, ale nim orzeknie czy faktycznie cały ten świat jest taki spierdolony, musi sobie przypomnieć jak wyglądał zanim zaczęła go podkolorowywać.