sobota, 14 marca 2020

[KP] ... nawet na najbardziej jałowiej ziemi wyrasta czasem oaza


Niepokazywanie własnych uczuć może dawać człowiekowi poczucie siły w związkach, ale jednocześnie wyklucza możliwość zaufania. W ten sposób samokontrola, która wydaje się cechą godną podziwu, jest przejawem strachu przed miłością.  


Imię: Alexander (Alex)
Nazwisko: van Gogh
Data i miejsce urodzenia 16.05.1981, Apeldoorn
Zawód: Psychiatra kulturowy
Studia: Uniwersytet Erazma w Rotterdamie
Obywatelstwo: Holenderskie
Języki: Niderlandzki, fryzyjski i angielski
Status matrymonialny: Kawaler
Wiesz jak to jest, gdy mając zaledwie trzy lata słyszysz na własne uszy przez niedomknięte drzwi do pokoju rodzicieli głos nachlanego prawie do granic możliwości ojca, który twierdzi, że jako dziewczynka byłbyś bardziej pożyteczny, bo mógłby sprzedać Cię do burdelu w zamian za pieniądze na alkohol, a matka wtóruje mu mówiąc, że gdyby lepiej ponegocjowali, to może zyskaliby też regularne dostawy zioła? Gdy zamiast zwykłego przytulenia dodającego otuchy, obrywasz prosto w twarz za każdym razem, gdy potwory po raz kolejny wychodzą z Twoich snów tylko dlatego, że przerwałeś jedną z wielu imprez odbywających się w tej imitacji domu, w której jesteś zmuszony funkcjonować aż do momentu śmierci ojca, która według policji była skutkiem potknięcia się po pijaku i wlecenia prosto do przepływającej przez miasto rzeki? Gdy wujek, u którego przebywałeś za każdym razem, gdy Twoi rodzice znowu zanadto przesadzili, oznajmia matce, że jeśli nie zdecyduje się poddać detoksykacji, to on zadba o to, by zostały jej odebrane wszelkie prawa do Ciebie? Gdy przez blisko dwa lata wydaje się, że rzeczywiście poradziła sobie z dragami, ale potem zjawia się jej dawny znajomy, który sprawia, że kobieta znów wraca do nałogu, a Ty po kilku miesiącach przenosisz się do domu wuja i już nigdy jej nie widujesz? To dzięki niemu odbijasz się od dna i pniesz się na szczyt, by w przyszłości pomagać ludziom w podobnym położeniu. Nie potrafisz jednak naprawdę zaufać, w wyniku czego każdy Twój związek rozpada się po niedługim czasie, a dziewczyny powtarzają Ci, że nie chcą Cię więcej znać. W tej sytuacji możesz jedynie zaszyć się w jakimś rzadko odwiedzanym miejscu, a ten ośrodek wydaje się idealny do tego celu.
- Syndrom DDA
- Padaczka fotogenna.
- Wiele starych blizn pokrywających ciało pamiątką po pobycie w rodzinnym domu.
- Właściciel Thei (alaskana malamute) i Tawahy (berneńskiego psa pasterskiego), które często zabiera na oddział, by ułatwić sobie nawiązanie kontaktu z pacjentami. Stara się ich przekonać do jak najbardziej przyjacielskiej relacji i zwracania się do niego po imieniu, bo jak sam twierdzi, ktoś tak roztrzepany jak on sam nie zasługuje na sztywny tytuł Pana doktora.
- Do jego mieszkania oddalonego zaledwie kwadrans drogi piechotą przyplątał się również dachowiec, ze względu na swój wojowniczy charakter nazwany Lockim, który z łatwością podporządkował sobie o wiele większe psiaki.
- Hobbistyczna gra na pianinie, wspinaczka wysokogórska i szermierka.
- Prawie całkowity abstynent obawiający się, by nie pójść w ślady rodziców.
- Dodatkowa praktyka we własnych czterech ścianach i wyjazdy terenowe.
- Mercedes Coupe
- Fan rocka, metalu i muzyki klasycznej.
- Doskonały pięściarz i tancerz.
- Rozczochrane włosy, niedopięty fartuch poprawiany w biegu oraz okulary spolaryzowane w niektóre dni znakiem charakterystycznym.
- Biała kawa z małym dodatkiem kakao na dobry początek dnia.
- Lekka niedowaga

Oduatrosko

piątek, 13 marca 2020

[KP] Just a ghost, with skin and bones

ANDRIA BLACKWOOD

✦ LAT 24 ✦ ALASKA ✦ BEZROBOTNA ✦

Spędź pół życia na bani, której nawet nie potrafisz sobie wyobrazić. Miej chłopaka dilera, który pilnuje, abyś zawsze była zadowolona, chociaż bardziej niż ciebie, kocha amfe. Czas leci wolno, a gdy uświadamiasz sobie, że minął miesiąc, okazuje się, iż każdy dzień wyglądał tak samo, a nawet... nie jesteś do końca pewna jak wyglądał. Dni zlewają się z nocami. Ale nie działo się nic ciekawego. Wieczne ciepło kaloryfera, słodka herbata, ociężała głowa, orzeźwiający zapach mroźnego powietrza, pamiętany tylko przez sekundę, gdy uchylisz odrobinę okno. Brudne wiadro na dywanie, śmierdząca petami woda. I zmęczenie. Zmęczenie tak wielkie, że nie masz ochoty wychodzić z domu przez najbliższe miesiące. Krążące po głowie od czasu do czasu wyrzuty sumienia, nakazujące rozpoczęcie pożytecznego, normalnego trybu życia, znikają sekundę po podjęciu decyzji o zmianach. Wolisz zostać w domu. Tak jak przez ostatnie pół roku. Tam nie ma nic ciekawego, tylko zwykli ludzie, którzy chodzą codziennie do pracy, narzekają na pieniądze, piją piwo w pubie i jeżdżą na nartach. Co z takimi robić, o czym rozmawiać...? A co samemu tam robić? Można zostać tu przy laptopie, pokrzepić się wiadrem, może pięcioma w ciągu najbliższe godziny. Można umyć naczynia, lub zetrzeć popiół ze stolika, pozbierać papierki z ziemi, poczuć się pełnowartościowym człowiekiem po wykonaniu tak ciężkiej pracy. Ale wcale nie chcesz takiego życia. Wyobrażasz sobie życie kompletnie bez obowiązków, tylko siedzisz i jarasz? Pytałaś kiedyś ze śmiechem paląc jointa. Zrzucasz sobie znajomym, potem wracasz do domu, walisz po nosie na pobudzenie, jarasz by się zmulić, idziesz spać zajebany, budzisz się, walisz po nosie, jarasz...Wcale nie chcesz takiego życia, może kiedyś chciałaś, ale teraz...

KARTA PACJĘTA


Dzień dobry. Lubię pytania egzystencjalne i wszelkie skrajności. Utulę za cokolwiek.

środa, 11 marca 2020

[KP] nobody breaks my heart

"Jestem strasznie zmęczony bólem, który słyszę i czuję, szefie."
                                                  Stephan King ⎼⎼ Zielona Mila.



 Lisa "Bagwell" Rowe
                        córka seryjnego mordercy,
                                               gwałciciela




brytyjka, 09.02.1999r.
21 przeżytych wiosen
niesławna pisarka,
 fotografka
 ̄ ̄ ̄ ̄ ̄


Poczułam jak wszystko podchodzi mi do gardła, a moje serce gwałtownie przyspieszyło jakby miało za chwilę wyskoczyć mi z piersi. 
Raz. Dwa. 
Raz. Dwa. Trzy.
Nic się we mnie nie uspokoiło nawet na chwilę. Skąd tu tyle krwi? To nie mój dom. Nie... NIE! To nie jest mój dom. Powtarzałam jakby to miało mnie w jakiś magiczny sposób przekonać. Jednak nic takiego się nie stało, a z każdą sekundą czułam coraz większy paraliż na ciele. Nie byłam w stanie wykonać kroku w tył, a o kroku w przód ani mi się śniło. Chciałam stamtąd uciec. Dlaczego nie mogłam? Dlaczego stałam tam wrośnięta w podłogę i nie mogłam się cofnąć?
RUSZ SIĘ DO CHOLERY!
Wszystko we mnie krzyczało, ale nic się wciąż nie zmieniało. Aż w końcu na końcu korytarza, w cieniu, dostrzegłam sylwetkę poruszającą się ku mnie. Im bliżej mnie się znajdowała tym większy strach mnie opanowywał. 
Dlaczego... tato?






KARTA PACJENTA
uzależnienia: alkohol  ⎸choroby: choroba afektywna dwubiegunowa  ⎸leki: lit, przeciwpsychotyczne  ⎸rzeczy osobiste: telefon komórkowy, zeszyt, długopisy, aparat fotograficzny
 ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄ ̄
Nie było mnie tutaj od lat, więc proszę, przypomnij mi jak to jest pisać.

piątek, 31 stycznia 2020

[KP] We were born underwater and here we will drown

Imię i nazwisko: Andria Blackwood
Miejsce zamieszkania: Palmer
Data urodzenia: 31 stycznia 1996
Aktywne uzależnienia: Amfetamina, marihuana
Choroby/dolegliwości: Przewlekła depresja, syndrom wypalenia emocjonalnego.
Przyjmowane leki: Jedynie antydepresanty.
Asortyment: Szkicownik, farby, kilka książek, słuchawki

Wtedy było inaczej. Jakoś każdy sobie ćpał i potrafił prowadzić normalne życie. Miała 14 lat gdy kupiła swojego pierwszego grama zioła. Palenie wystarczająco zwróciło jej w głowie, dla tak smutnej dziewczyny jak Andria stało się całym sensem życia. Gdy upierdalanie się jak świnka przestało wystarczać, w ruch poszły leki, wszystkie te, które ona i przyjaciele mieli dookoła siebie. A potem każdy z nich odrobinę podrósł i zaczęli sobie zdawać sprawę, że połykanie garści tabletek na ADHD, nerwicę, ból pleców czy kaszel wcale nie jest dobrą zabawą, a zwyczajnym samobójstwem... Zaczęły się pierwsze opuszczane lata szkoły, po czym całkowicie zrezygnowała z dalszej edukacji, kończąc na 2 roku liceum. Odpuściła też sobie jakiekolwiek relacje z rodziną, gdy po kolejnej kłótni oświadczyła, że się wyprowadza, wyjeżdżając do miasteczka obok, by zamieszkać z chłopakiem. Spędziła tam 3 lata, wychodząc z domu sporadycznie, można nawet powiedzieć, że w ogóle. 
Pieniędzmi zajmował się Dean, sprzedając hurtem wszystko co dobrze klepało. Miał tego mnóstwo, sam żarł to non stop jak pojebany, a Andria pokornie czuwała obok, szczęśliwa, bo wiedziała, że pod ręką ma absolutnie wszystko czego potrzebowała. Na pierwsze pół roku oboje stracili kontrolę, co zaowocowało w potężne długi, z którymi Dean zalegał bardzo długo. Od fety Andria uzależniła się bardzo szybko, przebalowany weekend w oka mgnieniu zamienił się w miesiąc, a ćpania wciąż było w bród. Nikt nikogo nie ogarniał, problem jaki powstał nie był naprawiany, bo parze w ogóle nie przeszkadzał stan obecny, jednak dziewczyna po dłuższym czasie przerzuciła się na tabletki uspokajające, po czym na ekstazy i wszelkie psychodeliki. Ostatnie miesiące przed odwykiem były piekłem. Dean miał zbyt wielkie długi, by móc się spłacić, więc brał jeszcze więcej i to wszystkiego co tylko mógł. Jednakże przestał sprzedawać, a zamknął się w domu z Andrią, żrąc wszystko co mieli. Tak po prostu. 
Już wtedy wiedziała, że wielkimi krokami zbliża się nieunikniony koniec... I tak pewnego dnia, Dean zniknął. Wyszedł i nie wrócił. Nie było już jarania, nie było fety ani pigułek. Zmył się i on. Andria wierzy, że po prostu uciekł, zostawiając ją samą, pozwalając na lepsze życie. Bo był to chłopak o dupę otłuc, jednak sentyment pozostaje, nawet do najgorszych. Tak więc została sama na tym świecie, z zalegającym czynszem do zapłaty i z milionem uzależnień. Straciła nadzieję na normalne życie już dawno, wiele razy bliska była śmierci, ale nim orzeknie czy faktycznie cały ten świat jest taki spierdolony, musi sobie przypomnieć jak wyglądał zanim zaczęła go podkolorowywać.